Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 62
Pokaż wszystkie komentarzeOdwróć to co napisałeś, zawsze winny jest kierowca wg Ciebie? Wiadomo, że są wypadki, które są wynikiem bądź błędem jednych czy drugich, ale na Boga nie mów mi, że kierowca wyjeżdzający autem z podporządkowanej drogi w mieście np. spodziewa się suszarki jadącej 200km/h. Nie piszę o tym konkretnie przykładzie z artykułu, ale ile jest takich sytuacji. Tak zdarzają się osoby co nie widzą osobówek, ale często i gęsto powodem wypadków jest po części prędkość. Kierowca wyjeżdza i co do zasady jest jego wina bo wyjechał/ nie ustąpił pierwszeństwa/ nie zauważył, ale czy nie ma znaczenia fakt, że jakiś kamikadze ciśnął jak dziki. Dlatego wydaje mi się, ze powinno się zachować umiar. Śmiem twierdzić, że wypadków byłoby mnie gdyby ludzie tak nie zapier...tych wypadków byłoby duuuuużo mniej. Co do pojemności, ma to jednak znaczenie, bo chyba nie powiesz mi ze R1 można porównać do skutera. Tak mają dwa koła, ale możliwości, a co za tym idzie m/s jakie pokonuje się na jednym i drugim są zgoła odmienne. Poza tym skuter nawet jak jedzie 70, chyba możesz go zauważyć co? Ile jest filmów co wiara ciśnie 300km/h, dla wiadomości to ponad 80m/s. Pomyśl rzucasz okiem, nic nie ma, mrugasz okiem, dajesz kierunek, zmieniasz pas, powiedzmy, że zajmuje Ci to 3-5 sec. w tym czasie moto pokana nawet prawie 500m. Więc skończmy udawać, że to wina tylko puszek...
OdpowiedzBardzo dobry post. Niska prędkość raz że daje szanse bycia zauważonym, dwa to zmniejsza skutki ewentualnego wypadku, a trzy to daje możliwość zwolnienia lub zatrzymania się na krótszym odcinku. Jest jak jest, zapierdalać można ale na torze. Ktoś zapyta się, poco są sporty skoro on ma jeździć 50 i poco są auta 300KM, może też żeby jeździł 50? Ja mu powiem że to jest bardzo dobre pytanie. Są bo sprzedają. Jest popyt jest więc podaż. Co ludzie ztym zrobią to niech broszka, liczy się sprzedaż i KASA.
OdpowiedzCo do wypadków z udziałem samochodów to może nie wyraziłem się zbyt szczegółowo, ponieważ prawie zawsze jak dochodzi do wypadku z udziałem moto i samochodu to obwinia sie motocykliste nawet jeśli jechał przepisowo a kierowca osobowki byl nietrzezwy. Oczywiście jeżeli ktoś ciśnie po mieście jak opętany to już jego własne życzenie jak się zabije, i nad takim nie ma co się użalać. Jeśli chodzi o R1, no to nie powiesz mi że każdy kto na niej jezdzi to odrazu z predkościa 300 km/h i poniżej 200 nie schodzi ? To że ktoś ma mocny sportowy motocykl nie oznacza że zap****ala jak szalony, oczywiście dużo jest tkaich przypadków ale tj. mowie to już na wlasne zyczenie. Ale nie można wszystkich traktowac tak samo jak morderców tylko dla tego że maja wieksza ppjemnosc silnika.
OdpowiedzOczywiście, że nie można uogólniać, zgadzam się z tym, ale daje sobie łape odciąć, że wiara, która jeździ na sportach 600/1000 w tym ja, nie kupiła takich maszyn, żeby jeździć 50 czy 100. Ja się pytam po co? Po to, żeby problem miał pasażer z wygodą, żebyśmy sami sie męczyli? 80% ludzi na takich maszynach jeździ szybciej niż pozwalają przepisy, często i gęsto dużo szybciej. Z tym 300, napisałem to, żeby pokazać o co mi chodzi, wiadomo, że wszsyscy tyle nie jeżdżą, ale...nie uwierze, że ktoś kupił r1 po to by 50 polansić się na mieście... Tym miłym akcentem miłego dnia, życzę wszystkim, żeby nadchodzący sezon był przyjemny i bezpieczny.
OdpowiedzJa bym powiedział nawet że przypadków w których ktoś pociskał na włąsne życzenie jest naprawdę niewiele. Ja wiem że ludzie są debilami i jest ich dużo, ale obawiam się że większośc tych wypadków to i normalne szybkości i ludzie akurat normalnie jadący. Może gość który ma R1 ma je po to by odwijać i odwija nim, ale najcześciej jak dochodzi do wypadku to wtedy jak akurat wracał do domu i jechał normalnie albo jechał odstawić moto na zimowanie, lub po prostu jechał z A do B, jadąc zupełnie nazwijmy to 'przykładnie'.
OdpowiedzPrzejechałem już trochę i praktycznie nigdy nie miałem specjalnie trudnej/na granicy sytuacji gdy jechałem zgodnie z przepisami. Kiedy dochodzi prędkość, wyprzedzanie na krzyżówkach, lawirowanie między autami robi się problem. Pisząc, że nie miałem problemów przy normalnej jeździe, mam na myśli to, że zawsze mogłem coś zrobić, bo miałem na to odpowiednio dużo czasu...
Odpowiedz